-

O nas
Nazwa naszego portalu nie kojarzy się z jego misją, ani z treściami które tu publikujemy. Jest myląca, ale zabieg ten został przeprowadzony celowo. Mylące są bowiem także inne nazwy portali publicystycznych, które usiłują przywabić czytelnika atrakcyjniejszą niż nasza grafiką i bardziej intrygującą nazwą. I tak zawierający same nieistotne nudziarstwa publicystyczny projekt firmowany przez sławnych dziennikarzy nazywa się „Wszystko co najważniejsze”. Choć nie ma tam ani jednej istotnej kwestii z punktu widzenia rzeczywiście zainteresowanego polityką i historią czytelnika. „Salon24”, gdzie wielu autorów naszego portalu zaczynało swoją przygodę z publicystyką polityczną i historią, nie jest w istocie salonem. Czy wobec tego Szkoła nawigatorów jest szkołą? I kim są nawigatorzy? Oczywiście, że jest szkołą, choć nie w potocznym rozumieniu tego słowa. Nikt się tu nad nikim nie pochyla i nie patrzy z troską w jego oczy, chcąc przychylić mu nieba. Nikt się też tu nad nikim nie znęca i nie słychać póki co, by ktoś nabawił się u nas fobii szkolnej. Szkoła nawigatorów jest szkołą dosyć surową, bo każdy uczy się tutaj na własnych błędach i każdy bierze odpowiedzialność za siebie. Nie ma tu ulubieńców kadry pedagogicznej i klasowych cwaniaków, albowiem ci są z miejsca weryfikowani przez nauczyciela najsurowszego – przez czytelnika. W szkole nawigatorów nie stosuje się żadnych preferencji, a prymusami są ci, którzy potrafią zainteresować swoją publicystyką ludzi. Nic więcej się nie liczy. Skąd się biorą nawigatorzy? Z niezgody na płytkie i wtórne treści obecne w sferze dyskursu publicznego. Ponieważ każdy z nas jest postawiony wobec wyzwań, który musi sprostać sam, stara się jak najlepiej może, by jego praca została doceniona i kieruje nasz okręt – pływającą szkołę – w kierunku takich miejsc i obszarów, które były do tej pory zbadane słabo lub nie były zbadane wcale. Jeśli więc spodziewasz się, czytelniku, znaleźć na tym portalu, tak miłe sercu wielu oklepane pogadanki o postpolityce, sformatowane memy historyczne, polemiki z jawnymi prowokacjami i kłamstwem, srodze się zawiedziesz. Okręt nasz płynie w innym kierunku, a często bywa tak, że ten, który wydaje się na nim ostatnim majtkiem potrafi zmienić kurs jednostki na długie miesiące i zdominować dyskusję, tematykę i formę w taki sposób, że wszyscy musimy się temu podporządkować. Tak to już bywa na tym statku. Pewnie zastanawiacie się, kto tu jest kapitanem? Teoretycznie ja, ale mamy tylu sprawnych oficerów, że bywają takie miesiące, kiedy nikt nie uświadczy kapitana, ani na mostku, ani na pokładzie. Są za to inni, dynamiczni bardzo ludzie. Kapitan zaś stara się przede wszystkim nie przeszkadzać i słynie ze swojej legendarnej dyskrecji. Tak więc zapraszam tu wszystkich, którzy mają coś ciekawego do powiedzenia. Uprzedzam jednak, że ambicje bywają tu poskramiane bardzo brutalnie, jak to zwykle bywa na statku płynącym pod pełnymi żaglami ku nieznanym lądom.
Gabriel Maciejewski